Stabilność naszego klimatu to już przeszłość, ale prognozy pogody, nawet długoterminowe, są coraz dokładniejsze

25 lutego 2024

Z prof. dr hab. inż. Mariuszem J. Figurskim, dyrektorem Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PBI w Warszawie rozmawiamy o szalonej pogodzie, prognozach długoterminowych i dlaczego powinniśmy się przejmować pogodą kosmiczną.

Dziennik Zachodni: IMGW przygotował eksperymentalną prognozę pogody na wiosnę 2021 r. Wynika z niej, że w marcu i kwietniu będzie cieplej niż zwykle, a w maju chłodniej. Czy mogę sobie już zaplanować więc urlop na koniec kwietnia, by mieć jak najlepszą aurę? Czy raczej mam traktować to jako eksperyment?

prof. M.J. Figurski: Ja bym powiedział, że wszystkie prognozy długoterminowe są eksperymentalne. Im prognoza jest przygotowana z większym wyprzedzeniem, tym większym błędem jest obarczona. Bazuje na pewnych warunkach początkowych, które zostały zdefiniowane, załóżmy dzisiaj lub wczoraj. Prognoza długoterminowa pokazuje jedynie pewien trend zmian, które nastąpią w atmosferze za miesiąc, dwa, trzy. Nie powiem, ile dokładnie stopni będzie 15 marca, a ile 23 maja, czy w tych dniach będzie padał deszcz, czy nie.

Czy to, co teraz obserwujemy za oknami, najpierw mrozy i śniegi, a teraz nagła wiosna w lutym, to sytuacja spowodowana zmianami klimatu? Czy teraz pogoda już zawsze będzie taka szalona?

MJF: Choć jestem specjalistą od modelowania pogody, a nie od zmian klimatu, to mogę jednak potwierdzić – obserwujemy zachwianie stabilności klimatu. To chociażby zmiany przebiegu wiatru strumieniowego, czyli Jet Streamu. Przesunął się kilkaset kilometrów ze swojej starej trasy wokół kuli ziemskiej, którą wędrował jeszcze 20 lat temu. To już jest poważny sygnał, że coś się zmienia. Przez to, że Jet Stream zmienił swoją trajektorię, obserwujemy zmiany klimatu też w Polsce.

W jaki sposób zmiana położenia tego wiatru wpływa na Polskę?

MJF: Powoduje m.in. zachwianie pór roku, do których byliśmy przyzwyczajeni. Teraz nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy w tym roku będzie tak, jak w ubiegłym. A przypominam, że w 2020 r. prawie nie było wiosny, od razu przeskoczyliśmy do lata. To, że akurat w tym roku się zdarzyły opady śniegu w lutym, to jest nic nadzwyczajnego. Po prostu w klimatologii mówi się o pewnym trendzie zmian. Taka pogoda, jaka była w styczniu i w pierwszej połowie lutego, ze śniegiem i potężnymi mrozami, to odchylenie, ale średnia temperatura cały czas rośnie. Innym skutkiem zmian klimatycznych są coraz częściej występujące zjawiska pogodowe o charakterze ekstremalnym, jak huragany, których jeszcze kilka dekad temu nie było. Teraz to jest norma.

Często pan ogląda w telewizji prognozę pogody?

MJF: Nigdy.

Czemu?

MJF: Oglądam swoją (śmiech). Ja doznań estetycznych nie potrzebuję aż tak mocno. Jeżeli gdzieś się wybieram i chcę sprawdzić prognozę poprawnie zrobioną, to oglądam prognozy, które przygotowujemy w IMGW-PIB. Mam zaufanie do tego, co robimy. Jako pogodynka też się nie sprawdzam. Znajomym zawsze polecam nasz portal meteo.imgw.pl. Tam można zasięgnąć najbardziej wiarygodnych informacji. Jeżeli się ogląda te dane, to trzeba użyć zmysłu analitycznego, by wyciągnąć jakieś wnioski. Prognoza to tylko pewna projekcja zbliżającej się rzeczywistości. Trzeba sobie zdawać sprawę, że jest obarczona określonym błędem. Nie patrzeć bezwiednie, jak na obrazek. Na naszej stronie internetowej jest na tyle dużo informacji, zarówno z numerycznych modeli pogody, jak i z sieci kontrolno-pomiarowej, że w zasadzie każdy, kto tam wejdzie, znajdzie odpowiedź, czy warto jechać na urlop.

Czym są numeryczne modele pogody?

MJF: To obecnie główne narzędzie pracy synoptyków. Dane początkowe do nich są zbierane z różnych sensorów. To są m.in. pomiary na stacjach meteorologicznych, pomiary aerologiczne. Do tego dochodzą pomiary i zobrazowania satelitarne, m.in. dane, które są zbierane przez samoloty. Rozdzielczość modelu numerycznego, a zatem też i dokładność, zależy od dwóch parametrów: wielkości siatek obliczeniowych i czasu wykonania prognozy. To jest tak, jakby próbować pożenić ogień i wodę.

Z tego co pan mówi wynika, że prognozowanie pogody to jest głównie matematyka plus komputer.

MJF: To by było zbyt piękne, jakby to było tylko tyle. To przede wszystkim fizyka. Bez fizyki, matematyka jest tylko matematyką stosowaną. Najpierw trzeba opisać zjawisko, zrozumieć je, a dopiero później użyć pewnego formalizmu matematycznego do jego opisania. Prognozowanie pogody to są oczywiście komputery, informatyka. Z reguły ludzie, którzy się zajmują modelowaniem, są bardzo dobrymi programistami. Fachowcy od modelowania są takimi ludźmi renesansu. To interdyscyplinarne działanie, które wymaga potężnej wiedzy, ale też trochę talentu Shelocka Holmesa, by umieć spojrzeć na takie fakty, których inni nie dostrzegają.

Czyli taki romantyczny obraz synoptyka, który sprawdza o 6.00 rano pomiary na stacji, patrzy w chmury, wsłuchuje się w wiatr, jest już nieprawdziwy? Jest tylko komputer i cały świat w nim?

MJF: Może szkoda, ale wydaje mi się, że idzie to w tym kierunku, iż człowiek za 5-10 lat stanie się nadzorcą tego wszystkiego. Resztę zrobią komputery. W tej chwili żaden synoptyk nie wyjdzie sobie, jak pani powiedziała, popatrzeć w chmury. Najpierw synoptycy analizują wyniki z numerycznych modeli pogody i z pomiarów meteorologicznych i to z wielu, ponieważ ten sam parametr może być prognozowany przez różne modele z różną dokładnością.

Na chwilę wrócę do długoterminowych prognoz pogody. Właściwie po co nam takie prognozy, skoro sprawdzają się tylko w 60 proc.?

MJF: To nie jest tak, że ktoś sobie robi długoterminowe prognozy pogody, bo ma taki kaprys. One są ważne ze względów gospodarczych. Jeżeli, załóżmy, przewidujemy, że maj będzie suchy albo będzie mokry, to jest to bardzo cenna informacja dla np. rolnictwa. Można niwelować straty wynikające z suszy, czy też ponadnormatywnych opadów deszczu. Poza tym są różnego rodzaju zjawiska ekstremalne i m.in. poprzez prognozy długoterminowe próbuje się znaleźć takie momenty i takie określone uwarunkowania, które pozwoliłyby na stwierdzenie, czy wystąpi prawdopodobieństwo jakichś zjawisk ekstremalnych.

A dlaczego pogoda kosmiczna też interesuje synoptyków? Jak ona ma wpływ na ludzi na Ziemi, w Polsce?

MJF: Ona ma wpływ na każdego z nas! Dotyczy ona wysokich warstw atmosfery ziemskiej od troposfery do magnetosfery i jonosfery. Jonosfera jest poddawana ciągłemu bombardowaniu promieniowania kosmicznego, które dochodzi z całego wszechświata, ale przede wszystkim ze Słońca. Ekscytujemy się zorzą polarną, a to zjawisko pokazuje nam właśnie, jak mocno bombardowane są magnetosfera i jonosfera. Coraz częściej wykorzystujemy różnego rodzaju instrumenty, które łączą się między Ziemią a przestrzenią kosmiczną z satelitami. Mam pytanie do pani: Czy są w powszechnym użyciu urządzenia, które komunikują się praktycznie cały czas z satelitami?

Pewnie ma pan na myśli telefon komórkowy.

MJF: A w komórce co jest?

GPS, nawigacja satelitarna?

MJF: Dokładnie. Każdy w telefonie ma tego szpiega, który cały czas podaje, gdzie my jesteśmy. Podaje, pozyskując informacje z niewidocznych gołym okiem satelitów nawigacyjnych. Kiedyś, w czasie maksimum aktywności słonecznej, a teraz znowu idziemy w kierunku takiego maksimum, może nastąpić sytuacja, że sygnał przestanie być odbierany na powierzchni Ziemi, bo będzie tak mocno zakłócany. Wyobraźmy sobie, że w telefonie w samochodzie zostaje zakłócony sygnał satelitarny. Jaki jest efekt? Wjeżdżamy do jeziora, bo tak wierzymy nawigacji. Dlatego istotne jest monitorowanie pogody kosmicznej, aby informować użytkowników czy informacje docierające do naszych telefonów są wiarygodne. To jest tylko przykład. Podobnie mogą być zakłócane satelity komunikacyjne, teledetekcyjne i wiele innych, które są umieszczane w przestrzeni kosmicznej.

Wywiad w oryginale ukazał się na portalu Dziennik Zachodni.
https://dziennikzachodni.pl/prof-figurski-z-imgw-stabilnosc-naszego-klimatu-to-juz-przeszlosc-ale-prognozy-pogody-nawet-dlugoterminowe-sa-coraz/ar/c15-15462268

(Visited 18 times, 1 visits today)

Don't Miss