Wśród szczytów i chmur. Jak się pracuje w najwyżej położonym budynku w Polsce?

20 stycznia 2021

Do pracy wielu z nas idzie pieszo, jedzie autem, tramwajem lub autobusem. Siada za biurkiem. Ale jeśli pracujesz na Kasprowym Wierchu, do pracy jedziesz podniebną kolejką. Albo wychodzisz na nartach. Czasem odwiedza cię kozica albo niedźwiedź.

AUTOR: Agnieszka Szymaszek

Aby dostać się na szczyt Kasprowego Wierchu, wybieram łatwiejszą drogę niż kilkugodzinne podejście pieszo. Dzięki uprzejmości Polskich Kolei Linowych dostaję bilet na kolejkę i wyjeżdżam wygodnie wagonikiem na poziom prawie 2000 metrów. Pogoda jest niespotykana: po wielu dniach intensywnych opadów śniegu mamy wreszcie okno pogodowe. Błękitne niebo, słońce, śnieg i Tatry kłują wręcz oczy swoim pięknem. Podziwianie widoków utrudnia ostry porywisty wiatr. Z górnej stacji kolejki podchodzę jeszcze wyżej. Moim celem jest najwyżej położony budynek w Polsce: Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne IMGW-PIB na Kasprowym Wierchu. Znajduje się na wysokości 1987 m n.p.m. Charakterystyczna kopuła budynku przyciąga wzrok. Budynek obserwatorium meteorologicznego na Kasprowym Wierchu wzniesiony został w latach 1936-1937 według projektu Aleksandra Kodelskiego i Anny Kodelskiej.

Otwiera mi Justyna Żyszkowska. Dziś ona pełni tu dyżur. Prowadzi mnie do małej kuchni. Przytulne, ciepłe wnętrze sprawia, że szybko się rozgrzewam. Pełno tu miłych bibelotów, są też zdjęcia tatrzańskich zwierząt. Szumi czajnik. Z zawalonego śniegiem okna widać ostrze Świnicy, masyw Kościelca, dalej Granaty. Ten spektakularny widok pełen przepaści i ostrych grani jeszcze dodaje przytulności małemu wnętrzu. Pijemy gorącą herbatę, a Justyna opowiada, jak pracownicy radzą sobie z tegorocznymi opadami śniegu. Furorę robią zdjęcia, które zamieszcza ona albo jej koledzy na Facebooku. Na przykład drzwi wyjściowe z obserwatorium zasypane śniegiem aż po sufit budynku. Pracujący w obserwatorium Witek Kaszkin zamieścił też filmik, na którym widać, jak wydostaje się przez drzwi zasypane śniegiem. Film pokazały media w Polsce i za granicą.

Fot. Agnieszka Szymaszek/ONET

Nie mamy czasu dopić herbaty. Co godzinę Justyna musi wyjść na taras obserwacyjny i przeprowadzić pomiary. Prowadzi mnie na piętro, z którego stromymi kręconymi schodami wychodzimy na dach obserwatorium. Justyna ubiera wysokie gumiaki i wychodzi na zewnątrz. – Zachmurzenie dwie ósme, cirrostratus spissatus, widzialność 50 kilometrów – mruczy pod nosem. Faktycznie widzialność jest dziś znakomita. Widać jak na dłoni nie tylko szczyty Tatr, ale Gorców, Beskidów, pięknie odcinają się od granatowych lasów białe wapienne skały Trzech Koron, stąd maleńkie jak paznokieć. Justyna wymienia jeszcze deszczomierz, zagląda do klatki z termometrami. Wchodzimy z powrotem do budynku. Teraz pora nadać depeszę do zbiornicy w Warszawie. I tak co godzinę. Dyżur trwa 24 godziny.

“Obserwowanie pogody jest praktycznie nieustanne. Przed każdą pełną godziną wychodzimy na dach, do ogródka meteorologicznego, i obserwujemy chmury: wielkość zachmurzenia w oktantach, rodzaj chmur na każdym piętrze, oraz czy chmury zaciągają – zwiększają swoją wielkość lub ilość czy maleją. Obserwujemy też ich podstawę, zwłaszcza piętra niskiego, bo to jest ważna informacja np. dla lotnictwa. Sprawdzamy widzialność. Są to podstawowe elementy, które obserwujemy, plus dodatkowe inne zjawiska. Gdy zaczyna padać deszcz albo śnieg, albo krupa śnieżna, gdy nachodzi mgła lub ew. inne zjawisko meteorologiczne pomiędzy pełnymi godzinami, to także muszę je odnotowywać i na bieżąco wprowadzać do komputera. W momencie, gdy są to szczególne zjawiska typu burza, duży opad deszczu, wysyłam depesze do zbiornicy w trakcie godziny. Mamy automatyczne czujniki, jednak w czasie awarii musimy korzystać z termometrów umieszczonych w klatce meteorologicznej. O pełnej godzinie uruchamia się specjalny program w komputerze. Wpisujemy do niego dane i do pięciu minut po pełnej godzinie, nie późnej, wysyłamy dane do zbiornicy. W dzień jest wszystko fajnie, gorzej w nocy. Mamy bardzo głośne 2 budziki, żeby nie zaspać”. – mówi Justyna. Pracownicy obserwatorium nie zajmują się jednak prognozowaniem. – “Jesteśmy obserwatorami meteorologicznymi. Osoba, która opracowuje prognozy to synoptyk. My zbieramy dla nich dane. Synoptycy tworzą prognozy nie tylko na podstawie naszych obserwacji, ale również na bazie modeli matematycznych, obserwacji z satelitów etc.”. – wyjaśnia Justyna.

Fot. Agnieszka Szymaszek/ONET

Kto tu pracuje? Nikt przypadkowy. Nieliczną, ale dobraną ekipę obserwatorów stanowią specjaliści, w dodatku ludzie gór – przewodnicy tatrzańscy, narciarze wysokogórscy, wspinacze. Tak się składa, że mam przyjemność znać kilkoro z pracowników obserwatorium. To moi koledzy – przewodnicy tatrzańscy.

Justyna Żyszkowska, która gości mnie w obserwatorium to absolwentka Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych na Uniwersytecie Warszawskim, skialpinistka, wysokogórski przewodnik tatrzański, instruktor narciarski, taterniczka, zawodniczka i organizatorka zawodów w narciarstwie wysokogórskim i biegach górskich. Często podróżuje – biega, wspina się, uprawia skialpniznizm. w górach Europy i nie tylko. Dziś do pracy na Kasprowy też wyszła na nartach. Zajęło jej to ok. godzinę i 40 minut. “Zwykłemu” turyście taka zimowa eskapada, jeśli już się na nią porwie, zajmuje ok. 4 godzin. Bywa też tak, zwłaszcza gdy wieje halny, a kolejka nie kursuje, że nie ma wyboru, musi do pracy pójść na nogach. Dla niej to jednak przyjemność.

Kierownikiem obserwatorium jest pan Łukasz Chmura. W zespole są też m.in. Witek Kaszkin, przewodnik tatrzański, instruktor narciarstwa, meteorolog i polarnik. Kilka lat spędził w Arktyce, pracując w polskiej stacji polarnej na Spitsbergenie. Wśród obserwatorów jest też m.in. Michał Trzebunia – narciarz od dziecka, jeden z najlepszych freeriderów w Polsce, przewodnik tatrzański, instruktor narciarstwa i wspinaczki. Jego tata, pan Jan Trzebunia, zanim przeszedł na emeryturę, wiele lat był kierownikiem obserwatorium. Wśród dawnych pracowników obserwatorium warto także wymienić pana Apoloniusza Rajwę, speleologa, przewodnika tatrzańskiego, ratownika TOPR, dziennikarza, który w obserwatorium przepracował 12 lat. Pełnił dyżur podczas “halnego stulecia”, który wiał 6 maja 1968 roku. Aby przeprowadzić wówczas pomiary na zewnątrz, przywiązał się liną taternicką do kaloryfera, żeby go nie zwiało.

Dziś na Kasprowym, z powodu okna pogodowego, jest sporo turystów i narciarzy. Niestety stanowią oni często utrapienie obserwatorów. Pukają, śmiecą, hałasują. Za to wcześnie rano lub wieczorem, zapada cisza. Wtedy pod budynek obserwatorium podchodzą zwierzęta: kozice, świstaki, a raz Justynę wystraszył niedźwiedź. “Była ładna, bezchmurna noc, rozgwieżdżone niebo. To był maj, na szczycie jeszcze zalegał śnieg. I nagle wielki cień przesuną się pod budynkiem. Aż mnie zmroziło. Okazało się, że był to niedźwiedź”. – mówi Justyna. Innym razem wizytę złożył jej bardzo rzadki i płochliwy ptak, cietrzew. A dokładniej – cieciorka, kura cietrzewia. Nie zawsze jest jednak cicho, mimo późnych wieczornych godzin. Ostatni Sylwester Marzeń zorganizowany w Zakopanem było słychać nawet tu, na Kasprowym.

Wigilia, Sylwester – wtedy na Kasprowym też trzeba pełnić dyżur. Samotnie lub z bliskimi, którzy wtedy towarzyszą pracownikowi obserwatorium na dyżurze.

Fot. Agnieszka Szymaszek/ONET

Nie każdy z biura ma taki widok jak obserwator na Kasprowym. Zdarza się, że może podziwiać piękne i rzadkie, przynajmniej dla mieszkańca nizin, zjawiska. Na przykład morze chmur poniżej budynku obserwatorium. Obserwator jest być może wtedy jedynym człowiekiem w Polsce, który nad sobą ma czyste błękitne niebo i słońce na wyciągnięcie ręki. Tymczasem na Polaków kapie wtedy deszcz, a niebo zasłaniają szare nimbostratusy. Z Kasprowego piękne, a czasem groźne zjawiska atmosferyczne widać jak na dłoni: przechodzące burze, tęcze, widma Brockenu. Nigdy nie jest tak samo.

Dopijam herbatę i zazdroszczę. Praca to nielekka, wymagająca specyficznego wykształcenia oraz świetnej znajomości gór, oraz kondycji. Ale nie ma takiej innej. Żegnam się z Justyną, która odprowadza mnie do drzwi. Zapinam narty i w błękitno-białym kryształowym powietrzu śmigam na dół.


źródło: https://podroze.onet.pl/polska/malopolskie/jak-sie-pracuje-w-obserwatorium-meteorologicznym-na-kasprowym-wierchu/2txrndj

(Visited 125 times, 1 visits today)

Don't Miss