Od 2015 roku mamy pogłębiającą się niżówkę. Dotyka nas nie tylko susza rolnicza, ale też susza hydrologiczna (brak wody w rzece) i susza hydrogeologiczna (brak wód podziemnych). W Polsce na 1 mieszkańca przypada średnio około 1600 m sześc. na rok zasobów wodnych, podczas suszy to zaledwie ok 1000 m sześć. na rok, a to kilka razy mniej niż średnia zasobów wodnych dla przeciętnego Europejczyka (4500 m sześc./rok).
AUTOR: Paweł Staniszewski, IMGW-PIB/Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju
W czasach zmian klimatu priorytetem staje się retencja wody deszczowej, czyli gromadzenie jej w miejscu opadu. Możemy uratować sytuację stosując systemowe rozwiązania od stosunkowo prostych dedykowanych indywidualnym mieszkańcom (beczki pod rynną, stągwie, nie koszenie trawników, prysznic zamiast wanny), po rozbudowaną zielono-błękitną infrastrukturę, na którą składają się znane nam elementy zieleni (parki, kwietne łąki, skwery) oraz wody powierzchniowe (cieki, stawy, zbiorniki wodne) i wspomagane zbiorniki podziemne na wody opadowe. Retencji wody deszczowej sprzyjają dachy retencyjne, ogrody deszczowe mokre i suche, rowy chłonne, ogrody deszczowe w pojemnikach na dachach garaży lub pod rynnami, zieleń wysoka. Drzewa nie tylko zatrzymują wodę, ale pomagają obniżyć temperatury podczas upałów.
Najprostszym sposobem na zatrzymanie wody w mieście jest stworzenie kwietnych łąk tam, gdzie nie ma betonu i niekoszenie trawników.
Trzeba zasadzić takie rodzaje roślin, które nie potrzebują dużej ilości wody do wzrostu, są odporne na okresowe zalewanie. Roślinność wysoka i zwarta sprzyja retencji wody w gruncie oraz ogranicza parowanie podczas upałów (niższe koszty utrzymania zieleni). Dobrze zaplanowana kwietna łąka może być równie estetyczna jak zadbany trawnik. Musimy zrozumieć, że nie tylko wielkie projekty państwowe czy inwestycje gminne, ale nasze działania kształtują zasoby wodne w kraju. Tradycyjne trawniki są słabą metodą retencji wody opadowej: nie pochłaniają dużej ilości opadów, a jednocześnie mocno parują i oddają dużą ilość wody do powietrza. Koszty podlewania tradycyjnego trawnika to zarówno koszty pieniężne jaki i koszty środowiskowe, gdyż wykorzystujemy często w tym celu wodę bardzo dobrej jakości, zdatną do picia. Ważne więc, aby ograniczyć zużycie wody z wodociągów na podlewanie trawników i wykorzystać wodę deszczową zgromadzoną w zbiornikach retencyjnych np. podziemnych.
Strefy klimatyczne przesuwają się obecnie nawet o 400 km na północ a to oznacza dostosowanie odmian roślin uprawnych oraz występujących w przestrzeni miejskiej do zmieniających się warunków klimatycznych. Zamiast trawników mamy suchą, twardą ziemię, która nie przepuszcza deszczówki. Zacznijmy więc sadzić gatunki o charakterze stepowym – potrzebują mniej wody a dłużej wytrzymują susze. Zastosujmy niskie krawężniki odwodnieniowe, aby woda grawitacyjnie spływała do zagłębień z roślinnością, niecki filtracyjne – rozwiązanie ekonomiczne – lub zagłębienie z bioretencją, które zatrzyma i podczyści wodę. W ciągach chodników zastosujmy skrzynki korzeniowe i zasadźmy drzewa – to naturalna retencja wody.
● Retencja zapobiega powodziom opadowym i suszy.
● Łagodzi miejską wyspę ciepła.
● Bioretencja to świetny sposób na oczyszczanie wody opadowej z zanieczyszczeń, który poprawia mikroklimat i podnosi poziom wilgotności powietrza nawet o 40%!
● Łagodzi przy tym fale upałów, zmniejsza zanieczyszczenie powietrza i zapobiega alergii.
Zdjęcie główne: Red Zeppelin | Unsplash