Felieton Obserwatora: Czy i jak mówić o pogodzie

18 lutego 2022

Klimat się zmienia. Nie ma Planety B, a nam brakuje czasu. Co z przyszłością kolejnych pokoleń? Trzeba uczyć się rozumieć otoczenie i atmosferę. Słyszymy to wszystko każdego dnia. Czy coś robimy? Czy wyciągamy wnioski? Część społeczeństwa tak, ale czy jest to większość? Raczej nie. Dopiero gdy nadciągają huragany, trąby powietrzne, podtopienia, powodzie, pożary, kiedy tracimy dorobek życia lub brakuje nam świeżego powietrza zaczynamy gorączkowo czytać, analizować wiadomości, komentować je, choć większość z nas nie mam wiedzy, aby udzielać rad i może jedynie dzielić się własnymi spostrzeżeniami. Jednak Internet jest pojemny, zmieści nas wszystkich. Może to i dobrze, bo każdy głos jest słyszalny i wciąż musimy wierzyć, że wygra nauka i rozsądek.

AUTOR: Maciej Jaźwiecki, IMGW-PIB

Ten przydługi wstęp to inicjacja krótkiego felietonu na temat tego, jak ważny jest język i sposób w jaki mówimy o pogodzie, kogo należy słuchać i czy nie należy rozważyć opcji szerszej skali ostrzeżeń.

Przejaśniające się prognozy

„Na zdecydowanym terenie kraju zachmurzenie będzie umiarkowane, z większymi przejaśnieniami. Temperatura od 10 do 15 stopni na krańcach zachodnich. Po południu możemy spodziewać się przelotnych opadów na południu kraju”. Cóż… to co? Sweter czy kurtka? Południe kraju…, w przypadku Polski granica z Czechami i Słowacją ma ponad 1,3 tys. km długości. Gdzie na tym obszarze można spodziewać się opadów, i jakich? Ulewa, lekki deszcz? W Rzeszowie, Zakopanem, Wrocławiu czy Jeleniej Górze. To musi się zmienić, nie można tak komentować pogody. Szczegółowość prognoz powinna zejść przynajmniej na poziom województw, a zdaniem ekspertów od meteorologii i hydrologii nawet na powiaty. Tak się stanie, mówi o tym głośno WMO – Światowa Organizacja Meteorologiczna – i wdraża kolejne dyrektywy i projekty. Dzieje się to tu i teraz, gdy doświadczamy efektów zmiany klimatu, zaczynamy rozumieć jak dostęp do energii determinuje nasze życie gospodarcze, polityczne, społeczne, i gdy stoimy u progu masowych migracji za życiem i wodą. Dlatego w IMGW już od 2020 roku prognozy synoptyczne przygotowywane są z podziałem na kluczowe miasta wojewódzkie. Te potrzeby zostały przeanalizowane jesienią 2019 roku i wdrożone. Teraz czas na kolejny krok i zejście niżej, tzn. na powiaty. Na szczęście modele meteorologiczne pozwalają nam widzieć coraz więcej i z większym wyprzedzeniem. Informację o wichurach związanych z orkanem Eunice, które uderzyły w Polskę 18 i 19 lutego, Instytut podał już w poniedziałek, cztery dni wcześniej. Tak muszą działać służby meteorologiczne, ale co ważniejsze my, ludzie, a także biznes i politycy muszą słuchać i właściwie reagować. Na tym opiera się profilaktyka i ograniczanie ryzyka.

Eksperci nie eksperci?

Nie jestem zwolennikiem ciągłego rozwoju, bo tempo jest za duże. Nie potrafimy nacieszyć się tym co jest i zadbać o otoczenie, a już pojawiają się kolejne rozwiązania, niekoniecznie takie, które mają w swoim DNA poszanowanie dla Planety i ludzi. Zatracamy moment refleksji. Jestem przekonany, że nauka i pogłębianie własnej wiedzy to klucz w dzisiejszych czasach w każdej branży, tylko musi się to dziać organicznie, a nie za wszelką cenę. W przypadku nauk o klimacie kluczowe jest szerokie spojrzenie. Plany i wizje rozwoju muszą być skorelowane nie tylko z uwarunkowaniami i relacjami społecznymi panującymi na danym terenie oraz szansami i ograniczeniami gospodarczymi, ale również ze środowiskiem i klimatem. Kluczem jest modelowanie meteorologiczne. To ono pozwala przewidywać najbliższą przyszłość, mam na myśli tydzień, miesiąc, ale również nieco dalszą.

Jestem pod wrażeniem szerokiego grona amatorów, którzy w wielu przypadkach dysponują niesamowicie głęboką wiedzą. Nie mówię tu, że mogą oni stanąć w szranki z naukowcami, praktykami, autorami cenionych publikacji, ale wierzę, że ich zaangażowanie i doświadczenie jest ważne i potrzebne, a nawet niezbędne w mówieniu o pogodzie i klimacie. To zresztą widać przede wszystkim na Twitterze. Źródłem ich sukcesu jest pasja. I chociaż meteorolodzy-amatorzy stają się ważnym elementem całego systemu, to kluczem pozostaje analityka i rozwiązania, na które „stać” tylko jednostki posiadające potężne zasoby do przetwarzania danych. Trzeba słuchać naukowców, nawet jeśli wierzymy, że czasem czeladnik może przerosnąć mistrza.

A może 1-5?

To temat trudny. W tej chwili w Polsce obowiązuje 3-stopniowa skala ostrzeżeń. Wielu ekspertów mówi głośno, że powinna być ona rozszerzona do co najmniej pięciu stopni. Dlaczego? Ponieważ determinuje to zmiana klimatu. Wraz ze wzrostem częstotliwości ekstremalnych zjawisk pogodowych pojawiają się pytania o nasze bezpieczeństwo. Czy przy alercie 2-stopnia możemy się przemieszczać bez obaw o zdrowie i życie? Czy “trójka” to już zamknięcie i czerwony alarm, który mówi zostań w bezpiecznym miejscu? Jak cienka jest ta granica? Być może 5-stopniowa skala jest właściwym rozwiązaniem? Spójrzmy na to w ten sposób, kiedy słyszymy, że obowiązuje 3 stopnień alertu w skali 5-stopniowej, to wiemy, że ryzyko jest duże, ale akceptowalne. Przy “piątce” nie ma miejsca na dywagacje – to alert zagrażający życiu. Tak sama zasada działa w drugą stronę – “jedynka” to jedynie informacja ogólna, że pogoda się zmienia i powinniśmy być czujni.

Czy tak szeroka skala ma sens? Może i chyba tak. Musi być jednak częścią rozwiązania systemowego, bo na bazie alertów IMGW-PIB operują służby, takie jak Straż Pożarna czy RCB. Jestem pewny, że zmianę podejścia wymusi na nas klimat oraz oczekiwania społeczeństwa i biznesu. Oczywiście system alertowy musi być zróżnicowany dla zagrożeń związanych z burzami, ulewami czy ekstremalnymi temperaturami i będzie wymagał właściwej interpretacji, ale to już kolejny krok.

MACIEJ JAŹWIECKI. Ekspert IMGW-PIB, doradca wydawniczy magazynu MHWM (pisma naukowego IMGW-PIB). Od 1994 roku ekspert komunikacji, marketingu i zarządzania organizacjami, w tym zmian, rebrandingu i transformacji biznesowych. Od 2019 roku tworzy Zespół Komunikacji IMGW-PIB.

(Visited 102 times, 1 visits today)

Don't Miss